Cybersquatting – czym jest domain squatting i jak się przed nim bronić?
Ktoś podszywa się pod Ciebie w sieci? A może ktoś wymaga od Ciebie ogromnych pieniędzy za odkupienie domeny z nazwą Twojej firmy? Sprawdź, czy nie jest to cybersquatting.
Cybersquatting to przejaw piractwa internetowego. Ma to miejsce, gdy ktoś podszywa się pod Twoją firmę lub działa na Twoją niekorzyść, wykorzystując do tego domenę z Twoją nazwą. Zobacz, co możesz zrobić w tej sprawie.
Co to jest cybersquatting?
Nazwa cybersquatting nawiązuje do squattingu – czyli zajmowania nieruchomości przez nielegalnych lokatorów. W świecie domen mogłoby oznaczać to, że ktoś zajmuje Twoją nazwę i nie chcę jej oddać. Czy tak jest w rzeczywistości?
Cybersquatting faktycznie polega na tym, że ktoś celowo rejestruje domenę, która jest tożsama z nazwą np. firmy czy projektu. Jednak robi to w celowo negatywny sposób.
Najczęściej cybersquatter:
- działa na szkodę marki, której nazwy zasquattował;
- czerpie popularność z renomy takiej marki;
- wymaga dużych pieniędzy za odsprzedaż domeny;
- szantażuje markę – grożąc przekazaniem domen do konkurencji.
Głośne przykłady cybersquattingu w Polsce to:
- microsoft.pl – nazwa zarejestrowana przez polską firmę handlującą ziołami – po sporach prawnych została ona przejęta przez korporację Microsoft;
- gmail.pl – adres zarejestrowany przez Grupę Młodych Artystów i Literatów (który po wieloletnich perypetiach w końcu został przejęty przez Google).
Jak widzisz – cybersquatting jest jednoznacznie negatywnym procederem i niewiele ma wspólnego z zupełnie legalnym zarabianiem na obrocie domenami.
Pamiętaj, że cybersquattingiem nie jest sytuacja, w której ktoś ma domenę generyczną (np. turystyka.pl), która byłaby według Ciebie idealna dla Twojego projektu. Aby była mowa o cybersquattingu domena musi intencjonalnie szkodzić Twojej marce.
Metody cybersquattingu
Domain squatting ma wiele twarzy. Taki proceder może odbywać się poprzez:
- wspomniane już rejestrowanie nazwy tożsamej z czyjąś marką;
- rejestrowanie domeny pod wieloma rozszerzeniami – licząc na to, że właściciel marki będzie chcieć odkupić nazwę nie tylko w domenie globalnej czy domenie krajowej, ale także np. domenie nTLD, domenie europejskiej czy domenie funkcjonalnej.
Możliwy jest także tzw. typosquatting – czyli rejestrowanie domen brzmiących niemal identycznie co nazwa marki – np. Facebok.com.
Jak się chronić przed domain squattingiem?
Czy możesz się chronić przed cybersquattingiem? Zdecydowanie tak – masz do wyboru następujące metody:
- zakup domen w wielu rozszerzeniach – co jednak w dłuższej perspektywie jest dość kosztowne;
- zarejestrowanie znaków towarowych – co daje podstawę do ochrony Twojej marki;
- skierowanie sprawy do sądów polubownych – w Polsce odbywa się to przed Sądem Polubownym ds. Domen Internetowych przy Polskiej Izbie Informatyki i Telekomunikacji lub przed Sądem Arbitrażowym przy Krajowej Izbie Gospodarczej – oba w Warszawie.
Możliwe jest także skierowanie sprawy na drogę sądową, kwalifikując cybersquatting jako czyn nieuczciwej konkurencji. Taka forma jest jednak możliwa wyłącznie wtedy, gdy stronami sporu są przedsiębiorcy.
Cybersquatting to poważne zagrożenie – szczególnie dla firm o dużej popularności. Praktyka pokazuje jednak, że w takich sytuacjach przeważnie górą okazuje się właściciel znaku towarowego lub marki. Dlatego – jeżeli faktycznie zajęcie adresu nosi znamiona cybersquattingu – najlepiej jest zachować stanowczość, nie decydować się na odkupienie domeny i od razu kierować sprawę do odpowiedniego sądu.